anarchouno anarchouno
139
BLOG

Spięcie nad Bz(d)urą

anarchouno anarchouno Kultura Obserwuj notkę 2

Z okazji święta Wszystkich Świętych - lub jak kto woli Święta Zmarłych - pojawiła się cała masa wpisów traktujących albo o wiekopomnej tradycji tego dnia, albo pomyj wylewanych rodziców przebierających swoje dzieci z okazji Halloween... bo przecież wóz lub przewóz. Z nami bądź przeciw. Nie można stać po środku i mieć kolokwialnie "wywalone", bo przecież tradycja, kultura...

Tylko wszyscy moralizatorzy zapominają, że to święto to nic innego jak staropolskie Dziady, które obchodzone były dwa razy do roku. Na wiosnę i na jesieni polańskie - bo raczej nie polskie z racji braku Polski na mapach - rodziny zbierały się nad grobami swoich przodków, i uroczyście zajadały się wspominając zmarłych. Kościół Katolicki który przybył na te ziemie widząc jak poganie czczą przodków, postanowił wykorzystać te okoliczności i podciągnąć celebracje pod "swoich" - świętych. Tak powstało Święto Wszystkich Świętych czyli chrześcijańska forma oddawania czcci i hołdu osobom zmarłym, w dużej mierze Nam nieznanym. Zmodernizowane Dziady wciąż są obchodzone jako Dzień Zaduszek, które w Kościele Katolickim nie są - jak moralizatorzy powinni wiedzieć - świętem wesołym a smutnym, ponieważ kaznodzieje jednym głosem twierdzą, iż akurat Nasi zmarli są w większej mierze w czyścu... za to można im dopomóc wykupując jakieś odpusty (całościowe bądź częściowe), lub wynajmując mszę w intencji zmarłego...

I akurat gdy lokalni moralizatorzy masowo ruszają na pomniki swoich rodzin,  nie poskąpując przy okazji grosza lokalnemu kaznodzieji, inni nie-Polacy - lub waląc bez ogródek "lewaki" - ubierają swoje dzieci w jakieś fantasmagorie i wysyłają po sąsiedztwie w poszukiwaniu słodyczy, którymi po nocnej eskapadzie będą się wymieniać i zażerać ku uciesze dentystów. Ludwik Gumplowicz, teoretyk ciągłych konfliktów w społeczeńśtwie ukuł tezę, jakoby za powstawaniem grup społecznych stał konflikt. W tym konflikcie silniejszy wypiera słabszego. W tym przypadku też to następuje, poniewaz dochodzi do kolizji dwóch tradycji - choć paradoksalnie obie są popierane przez lokalne Kościoły. Dia de los Muertos w Meksyku jest jak najbardziej wspierane przez tamtejszych kapelanów z racji tego, iż jest to po prostu lokalna tradycja do której duchowni musieli przywyknąć. Ba, to meksykańskie święto wpisane jest na Światową Listę Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.

Zatem albo wygra tradycja biczowników, odpustów i lamentów, albo pogańskie azteckie święto ku czci Szatana którego znać nie mogli... chyba że w końcu jedna ze stron przestanie spazmatycznie reagować na wyniki globalizacji, i obie tradycje będą koegzystować obok siebie w harmonii i spokoju.

 

P.S. Chociaż co ja piszę... Holy Win to ewidenta droga na konflikt o "rząd dusz", których coraz mniej w kościołach.

anarchouno
O mnie anarchouno

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura